Jeszcze do niedawna kosmetyki w moich zbiorach ograniczały się do tych, z najtańszych półek. W tym roku postanowiłam sobie, że będę kupowała mniej kosmetyków kolorowych, tych tańszych, za to zacznę w nie inwestować. Pierwszą firmą, do jakiej wzdychałam od jakiegoś czasu, jest francuska firma Bourjois.
O różach tej firmy słyszała chyba każda z Nas. Są to wręcz kultowe produkty o których nie raz było głośno albo na blogach, albo na youtubie, dlatego podczas promocji na kolorówkę w końcu skusiłam się na jeden z nich. Nie lubię różowych róży, pisałam już o tym nie raz, nie dwa, dlatego wybrałam róż o brudnym odcieniu brzoskwini o numerku 92 i ciekawej nazwie santal.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to przesłodkie maleńkie opakowanie z lusterkiem i uroczym pędzelkiem. Drugie, to zapach. Kojarzy mi się on z kosmetykami, których kiedyś używała moja babcia. Uwielbiam podczas malowania robić sobie krótkie przerwy i po prostu wąchać ten róż, jestem nim zauroczona. Nie jest to popularny odcień, tak naprawdę do chwili sięgnięcia po niego w sklepie nie widziałam go na żadnym blogu, nie mam pojęcia dlaczego. Wydaje mi się, że jest on znacznie mniej napigmentowany, niż jego cukierkowi bracia, nie mam niestety porównania, to tylko moje przypuszczenia.
Ciężko było mi uchwycić ten kolor na zdjęciu, więc możecie zobaczyć jedynie swatch na mojej dłoni. Kolor ten na moich policzkach jest taki, powiedziałabym incognito ;) Bo pomimo iż on tam jest, to jest praktycznie niewidoczny i nie rzuca się w oczy. W ciągu dnia nie ściera się, ani nic się z nim nie dzieje. Jak się go nałoży, tak jest i wygląda bardzo naturalnie.
Moja ocena: 4/5
Nie oszukujmy się, gdyby nie promocja na ten kosmetyk to raczej bym po niego nie sięgnęła. 50 zł za róż? No dajcie spokój...
Macie jakiś swój ulubiony róż z Bourjois? Skusiłybyście się na ten kolor, czyli wolicie bardziej cukierkowe?
Róże Bourjois kuszą mnie już od dłuższego czasu, ale ich regularna cena mnie odstrasza i w Rossmannach w mojej okolicy niestety nie ma szafy Bourjois. Kolor twojego różu mi się podoba, ale na sobie wolę te bardziej różowe :)
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj je dorwać na internecie? Słyszałam, że w sklepach internetowych kosmetyki są w takich cenach, jak np w Rossmanie na promocji -40%.
UsuńMam dwa róże z Bourjois, bardzo je lubię ;) Ten jest dla mnie o wiele za ciepły, stawiam na chłodniejsze i bardziej cukierkowe ;)
OdpowiedzUsuńJa w cukierkowych czuję się trochę jak lalka :(
UsuńDla mnie jak róż to dla mnie tylko różowy ;) Nie mam nic z tej firmy, ale słyszałam, że róże mają świetne! Na chwilę obecną mój ulubiony to mix różów ww różnym odcieniu od Catrice ;)
OdpowiedzUsuńKolor mi się podoba bardzo :)
OdpowiedzUsuńchyba wolę te cukierkowe kolory :) mam róż z bourjois i bardzo go lubię, widzę w nim same zalety.. no trochę nie trafiłam z kolorem :)
OdpowiedzUsuńKocham róże Bourjois. ;)
OdpowiedzUsuńJa myślę że jak najbardziej bym się skusiła :) .
OdpowiedzUsuńMiałam róż tej firmy i oddałam go teściowej. Z moich policzków znikał po kilku godzinach. Koszmar.
OdpowiedzUsuńMojej koleżance też się tak dzieje :( po 2-3 godzinach ten róż znika..
UsuńŚwietny odcień. :) Uwielbiam Bourjois!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście ciemna, podejrzewam, że na mojej bladej niczym u albinosa skóry wyglądałaby jak roztarta czekolada :DD
OdpowiedzUsuńhairoutine.com
jest tak ciemny że mógłby posłużyć jako bronzer :)
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym, czy by go do konturowania nie używać :)
Usuń