07:00:00

Wstyd mi, że jestem blogerką

Wydawać by się mogło, że skoro robimy to, co kochamy to tylko nam pozazdrościć i pogratulować. Powinniśmy być dumni, bo nie każdy ma tyle szczęścia, aby robić to, co kocha. Niektórzy z Nas nawet nie wiedzą, co lubią robić. Niestety, na początku mojej przygody z blogiem było mi...głupio. Przed znajomymi ze szkoły, rodziną, bliskimi. Nie chciałam, aby ktokolwiek dowiedział się o tym, co robię. Dlaczego? 

Obawiałam się bardzo krytyki i faktycznie z taką się spotkałam, nabijano się ze mnie prosto w oczy oraz przez internet na osławionym asku, gdzie każdy każdemu podkłada kłody pod nogi. Swego czasu często na swoim prywatnym profilu na fejsie udostępniałam swojego aska, nie wiem kto to był, ale pewnego dnia zostałam zjechana po całości (wygląd, inteligencja, blog) i nawet B. się już wtedy zdenerwował. Zapytał się mnie nawet, po co to udostępniam, dlaczego mam tam w ogóle konto i na co mi użeranie się z internetowymi idiotami. Odpowiedziałam mu, że w ten sposób uodparniam się na krytykę osób, które nic dla mnie nie znaczą. Specjalnie narażałam się na krytykę, chciałam być krytykowana. Jasne, że to bolało, potrafiłam przeżywać, że "mam krzywy ryj", "jestem żałosna", krytykowane były nawet bliskie mi osoby, a to chyba bolało najbardziej. Jednak po pewnym czasie zaczęłam się śmiać z tych, którzy mnie obrażali i dalej się śmieję.


Niestety, robiąc coś w internecie musimy się przygotować na wszechobecny tzw hejt. Możemy też nie robić nic a i tak ktoś Nas  skrytykuje przez to, że dodałyśmy zdjęcie na fejsie nie z tego profilu, co trzeba. To żałosne, przyznajmy sobie szczerze. Dlatego od dziś, jestem dumna, że robię to, co kocham. Jestem dumna, że pisze dla Was, że się nie złamałam, że dzięki wytrwałości w tym, co robię miałam okazję nawiązać pierwszą współpracę i wyjechać do Warszawy na konferencje dla blogerów. Dlatego zawsze, ilekroć ktoś mnie skrytykuje, zwyzywa od pustaków i innych takich, przypomnę sobie, to wszystko. Co jeszcze utwierdza mnie w przekonaniu, że mój blog jednak nie jest "dnem i żenadą"? A to, że nie robię nic złego. A jeżeli coś CI się nie podoba to spadówa, Twoje zdanie i tak lata mi koło tyłka.

Notka powstała pod wpływem całkowitego impulsu, tak na prawdę podczas udostępniania poprzedniego postu, czyli znikąd, gdyż ten temat nijak ma się do poprzedniego. 
Koniecznie dajcie mi znać, co Wy o tym myślicie!

19 komentarzy:

  1. Miałam dokładnie tak samo jak Ty, też czułam wstyd przed bliskimi i znajomymi gdy komentowali, a w moim małym miasteczku miałam wrażenie , że każdy mnie obserwuje: jak wyglądam, jak jestem ubrana, jak się pomalowałam, jakie mam włosy. Teraz już mi przechodzi. Blog to moja własna praca, to godziny spędzone na pisaniu. Stali czytelnicy na pewno Nas doceniają!

    OdpowiedzUsuń
  2. Spójrz, ile dobrego się o sobie dowiedziałaś :) trzeba być silną osobą, żeby to robić, prowadzenie bloga publicznie wymaga siły, determinacji ale też kształci i rozwija, pochłania czas. To trudne i ważne rzeczy, o których mało kto wie :) Nie poddawaj się i sięgaj wyżej! Poza tym, zdobyłaś wiedzę o jakiej większość z tych komentujących może tylko pomarzyć, więc jak odwrócimy relację to dopiero wychodzi kto jest pustakiem ;) na pewno nie Ty :)Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytając tytuł przeraziłam się, masz całkowitą rację jesli robimy coś dobrze, coś co lubimy i czerpiemy radość nikt nie powinien nam tego psuć. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Najlepiej napisane, ale pamietaj kochana, że dzięki nam czytelnikom twój blog się rozwija. czytelnicy też są ważni i jeśli ktoś skrytykuje to nie obrażaj się bo może mieć choć trochę racji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żaden prawdziwy czytelnik nie napisałby obrażającego mnie komentarza tylko po to, aby skomentować wartość merytoryczną. To były "ataki" bezpośrednio do mnie i do tego jaka rzekomo jestem. Z konstruktywną krytyką nie miało to nic wspólnego.

      Usuń
  5. Też przeżyłam to samo. Początkowo bałam się powiedzieć o tym Piotrowi. Dowiedział się dopiero jak przyłapał mnie na pisaniu notki. Wtedy mój blog wyglądał inaczej niż teraz. W sumie nie dziwie się czemu wtedy się go wstydziłam.

    Tak czy siak teraz każdy z mojego otoczenia wie o blogowaniu. Nie wstydzę się tego, a Piotr (obecnie już mój mąż) bloguje razem ze mną.

    OdpowiedzUsuń
  6. To wstyd Ci wciąż? Czy wstyd Ci było?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było. Chyba nie zrozumiałaś/eś wydźwięku notki.

      Usuń
    2. Przecież napisałam, że wtedy się wstydziłam. Teraz każdy wie, że bloguję :)

      Usuń
  7. Ech skąd ja to znam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety wiele osób żyje w przekonaniu, że blogerki to puste, mało inteligentne dziewczyny, któym tylko kosmetyki albo moda w głowie. O tym, że prowadzę bloga wiedzą tylko moi rodzice i rodzeństwo. Znajomym nic nie mówiłam i mówić nie zamierzam... ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja uważam, że krytyka jest dobra, ale uzasadniona. Hejtów nie lubię, takiego obrażania innych, dla mnie to jest bez sensu. Tym bardziej robienie tego w internecie - jak jest się takim odważnym, to niech się w te 4 oczy powie to, co leży na sercu. Nikt tego nie robi? Cóż, szkoda na niego i na jego słowa czasu :)).
    W sumie to fajny patent wybrałaś na naukę uodporniania się od złej krytyki, hejtu. Ja z reguły nie przejmuję się zdaniem innym, ale jeśli ktoś mi bliski coś mówi, to wiem, że jest to szczere. Sama nie jestem idealna, mam parę kilo tu to tam, czasami wyskoczy mi pryszcz, ale czy przez to jestem w jakiś sposób gorsza od innych? ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, jeżeli ktoś komentuje i naprawdę chce mi dać pewne rady dotyczące postów i ogólnie bloga to wezmę to do siebie, jeżeli po dłuższym namyślę uznam, że ta osoba może faktycznie mieć rację.Krytyka jest super, potrafi bardzo dużo zmienić, pod warunkiem, że ktoś Cię przy tym nie obraża.

      Usuń
  10. u mnire było to samo. teraz gdy bloga prowadzę już ponad 4 lata i wiedza o nim wszyscy na około, w pracy itd traktuję to normalnie i jestem z tego dumna :)
    PorcelainDesire

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma się co przejmować. Trzeba robić swoje, a hejty zawsze będą obecne. Mnie ostatnio skrytykowano, za to, że czytam za dużo książek i pewnie nie żyję w normalnej rzeczywistości. I napisała mi to osoba, która w ogóle mnie nie zna. Są ludzie i parapety...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję Ci kochana za podlinkowanie tego wpisu! Niestety, też spotkałam się z hejtami prosto w oczy od bardzo bliskiej osoby i kilku "koleżanek".. Na szczęście już uodporniłam się na głupie odzywki. W końcu nauczyłam się być asertywna, otwarta i potrafię powiedzieć to, co myślę.. Trzeba być twardym, a nie "miętkim" ! :D:D Damy radę, bo najgłupszy i najgorszy okres początków już przeżyłyśmy! ♥

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za każdy komentarz:)
nie reklamuj się-wchodzę na bloga każdego komentującego
obraźliwe komentarze nie będą tolerowane
przyjmuję krytykę KONSTRUKTYWNĄ
nie uznaję "obserwuje i liczę na rewanż"
na pytania odpowiadam pod komentarzem

Copyright © Kamila Gastoł Makeup , Blogger