Pamiętacie haul z listopada? Wpadłam wtedy w szał zakupów i dorwałam na promocji w Rossmanie krem CC z Eveline. Troszkę go już używam, więc mogę Wam w końcu napisać o nim co nie co.
Multifunkcyjny produkt przeznaczony do pielęgnacji każdego typu cery. Formuła Magical Colour Correction sprawia, że krem zaraz po aplikacji zmienia się w lekki fluid matujący, nadający cerze jednolity i naturalny koloryt.
Zamknięte w mikrokapsułkach naturalne pigmenty mineralne stopniowo uwalniają się i długotrwale korygują niedoskonałości.
Innowacyjny bioHYALURONComplex zawiera skoncentrowany kwas hialuronowy o właściwościach nawilżających i wygładzających.
Cera wygląda naturalnie, nieskazitelnie i promiennie.
SPF 15 chroni przed UVA/UVB.
Innowacyjny bioHYALURONComplex zawiera skoncentrowany kwas hialuronowy o właściwościach nawilżających i wygładzających.
Cera wygląda naturalnie, nieskazitelnie i promiennie.
SPF 15 chroni przed UVA/UVB.
Podkład zamknięty jest w miękkiej tubce, bardzo wygodnie wydobywa się z niego produkt, plusem jest, że, dzięki temu opakowaniu, możemy wydobyć krem w całości, rozcinając uprzednio tubeczkę. Pojemność produktu to 30 ml.
Jeżeli chodzi o formułę, to jest bardzo ciekawa. Wyciskając produkt z opakowania wydobywamy lekki krem z mikrodrobinkami, po rozsmarowaniu uzyskujemy fluid, który tworzy ładny, rozświetlający, mokry efekt na skórze. Drobinki po rozsmarowaniu znikają.
Nie spodziewałam się dużego krycia i cery idealnej, wiedziałam, że efekt będzie bardzo delikatny, jednak to, jak krem wygląda na skórze kompletnie nie spełnia moich oczekiwań. Zacznijmy od koloru, ja mam najjaśniejszy, czyli 50 light beige, z tego co pamiętam do wyboru są cztery odcienie. Niestety, najjaśniejszy odcień jest ciemny, na tyle, że twarz wyraźnie odcina się od szyi. Na zdjęciach jest to widoczne, jednak nie tak bardzo, jak na żywo.
W dodatku krem ma za zadanie, między innymi, skorygować niedoskonałości, niestety moich zaczerwienień nie skorygował a na tym zależało mi najbardziej, nie zostały one zakryte nawet w połowie. Podobno ma matowić, niestety o macie nie ma mowy, chyba,że go przypudrujecie. Na skórze tworzy raczej mokry i rozświetlający efekt.
Używałam go ponad miesiąc i w tym czasie nie narobił mi na szczęście żadnych szkód na twarzy ani nie uczulił.
W Rossmanie w regularnej cenie zapłacicie za niego 17 zł. Nie jest to dużo, polecam jednak kupić go na promocji, w razie gdyby okazał się kiepski.
Mnie ten krem niestety się nie sprawdził i, prawdę mówiąc, nie mam nawet komu go oddać przez zbyt ciemny odcień. Tak sobie teraz myślę, że ciekawe, jak wyglądałby pomieszany z bardzo delikatnym podkładem lub kremem BB. Będę próbować, zobaczymy co z niego będzie.
Używałyście kiedyś kremu CC? A może miałyście do czynienia z tym od Eveline?
Mia,łam, ale jak dla mnie za bardzo ciężka konsystencja, więc przestałam używać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, mój blog/KLIK :))
nigdy nie miałam kremu cc, nie lubię takie "mokrego" efektu ;/ mój ulubiony rodzaj wykończenia to taki satynowy :) mam podobny problem- brak pryszczy, ale zaczerwienione policzki ;/
OdpowiedzUsuńJa satynę bardzo lubię w podkładach :)
UsuńMoże to kwestia ustawień monitora, ale u mnie tak trochę pomarańczowo wygląda :(
OdpowiedzUsuńMożliwe, że kwestia ustawień. Ja się nie mogę dopatrzeć pomarańczowego odcienia :D
UsuńChyba go wypróbuję :P
OdpowiedzUsuńMam go i przy dobrym stanie skóry spisuje się całkiem nieźle. Jednak według mnie jest on do stosowania tylko latem ;)
OdpowiedzUsuńI chyba do lata z nim poczekam. Bardzo nie chcę go wyrzucać.
UsuńRzeczywiście, na zdjęciach nie widać rewelacyjnego działania...
OdpowiedzUsuńRaczej po niego nie sięgnę, bo przeszłam na mineralne korektory - świetnie mi się sprawdzają i już nie szukam innych.
Jeszcze nie używałam mineralnych kosmetyków, ale od dłuższego czasu mnie interesują :)
Usuńz bliska, a nie z blizka!
OdpowiedzUsuń