Zaczęła się znów szkoła, a co za tym idzie moja wena automatycznie spadła do zera. Dobrze, że udało mi się podczas wolnego naskrobać Wam parę postów. Na szczęście zostało mi dwa tygodnie do zakończenia roku szkolnego, wtedy będę Wam mogła pisać znacznie częściej. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeszcze do niedawna, zamiast podkładów, używałam kremów BB. Z czasem, pod wpływem głównie youtuba, przerzuciłam się na podkłady. Staram się mniej więcej być na bieżąco z nowościami i orientować się w perełkach. W planach mam zakup m. in. Revlon Colorstay, Pierre Rene Skin Balance, czy osławionego Bourjois Healthy Mix. Wybierając podkład zależy mi przede wszystkim na tym, aby wyglądał on jak najbardziej naturalnie. Mam cerę mieszaną, więc fajnie by było, gdyby przy okazji trochę matowił. Tak, wiem, że Helathy Mix jest rozświetlający. Mam Wake Me Up z Rimmela i mniej więcej wiem jak wygląda efekt rozświetlenia na mojej skórze - bardzo mi się on podoba, mimo mojej tłustej strefy T.
Najwyższy czas przejść do sedna posta - recenzji podkładu z Catrice. Buteleczka jest piękna, elegancka, matowa. Opakowanie posiada pompkę i tutaj pragnę zaznaczyć, że można zostać łatwo zmylonym. Butelka nie jest zakręcana, jeżeli się to zrobi to odkręci się rurkę wsysającą podkład. Nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi, ale w każdym razie stało mi się to samo co Karolinie ze Stylizacji.
Ponieważ jestem bladziochem, mnie przypadł najjaśniejszy odcień, który nie ma w sobie kompletnie różowych tonów. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Ma średnie krycie i niestety nie jest w stanie przykryć wszystkich moich zaczerwienień, które mam na policzkach. Swoją drogą, ostatnio coraz częściej wracam pamięcią do tych pięknych czasów gdy miałam idealnie gładką skórę i nawet krem BB nie był mi potrzebny. To nie było wcale tak dawno, bo jakieś 4 lata temu. Eh, chyba się starzeję.
Po 8 godzinach nie wygląda już tak super, ale jeszcze go widać. Ogólnie jestem z niego zadowolona, choć mógłby trzymać się na buźce ciut dłużej. Dlaczego więc wylądował w ulubieńcach? Otóż dlatego, że bardzo przyjemnie się go nosi - jest nie wyczuwalny, ma bardzo delikatne satynowe wykończenie (w żadnym razie nie jest to mat, producent chyba się zagalopował ;)) i wygodne opakowanie. Wybaczam mu, że kryje jak kryje i, że się ściera, a może to ja za często dotykam paluchami swoją twarz? Ta opcja jest bardzo możliwa. Niestety, ciężko jest mi się tego oduczyć.
Moja ocena: 4/5
Miałyście ten podkład? Co o nim myślicie?
po co Ty podkładu używasz, jak masz taką piękną cerę? :D
OdpowiedzUsuńDaleko jej do ideału, zdjęcia tego nie oddają :D Teraz akurat mam przerwę w malowaniu, bo w zeszłym tygodniu przekułam sobie nos, więc buźka odpoczywa.
Usuńnie przepadam za podkładami matującymi. :)
OdpowiedzUsuńJa chyba teraz kupię jakiś krem BB jak mi się skończy podkład. Idzie lato i pewnie nie będę miała ochoty nakładać podkładu:)
OdpowiedzUsuńJa w lecie albo w ogóle nie używam podkładu albo nakładam krem BB z Under Twenty.
UsuńNiebawem i u mnie pojawi się jego recenzja,ale ja nie jestem za bardzo zadowolona,mam bardzo mieszane uczucia co do tego podkładu :/
OdpowiedzUsuńKiedyś go używałam i był okej. Masz bardzo ładną cerę! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, niestety ostatnio jej stan trochę się pogorszył :(
UsuńŚwietny efekt dał na buzi!
OdpowiedzUsuńto w sumie mój pierwszy podkład z prawdziwego zdarzenia. wpadłam na niego na promocji w hebe, a skoro miałam buzię czerwoną jak pomidor to pomyślałam - czemu nie ;) i chyba na żaden inny go nie zamienię. mam odcień vanilla beige, jest genialny! w połączeniu z pudrem z golden rose trzyma się na pewno 5 godzin. ale jak go zmywam wieczorem, mając zajęcia od 8.00 do 18.00, dalej widzę resztki. zresztą, czego spodziewać się za tą cenę :)
OdpowiedzUsuńJa też tego podkładu prędko na żaden inny nie zamienię :)
Usuń