Od ostatniej włosowej aktualizacji minął ponad rok. Jak wiecie, bądź nie, przez bardzo długi czas zapuszczałam włosy. Podzieliłam sobie zapuszczanie na kilka etapów: za łopatki, do łokci i dążyłam do talii. Dążyłam, bo postanowiłam w sierpniu znacznie skrócić włosy, mimo iż byłam już na drugim etapie zapuszczania. Dlaczego to zrobiłam? Co mną kierowało? Czy nie żałuję? Dajcie mi chwilkę, a wszystko Wam wyjaśnię ;)
Przeglądając pinteresta, w poszukiwania wymarzonej fryzury, zauważyłam, że ciągnie mnie do bardzo drastycznych cięć, w stylu boba. Ostatecznie zdecydowałam się na long boba, jednak w dłuższej wersji, aby, jeżeli mi się spodoba, móc jeszcze bardziej je skrócić.
W chwili przeglądania tego typu fryzurowych inspiracji, byłam wręcz od razu gotowa, poddać się takiej metamorfozie. Wyszło inaczej i włosy zostały skrócone do połowy łopatek. Na zdjęciu wydają się dłuższe ponieważ są praktycznie proste, zawsze takie są, jak wysuszę je suszarką.
Poza tym, że pozbyłam się koszmarnie przesuszonych końcówek, znacznie zyskałam na objętości, czego bardzo mi brakowało, jak były dłuższe. Poza tym strasznie się plątały i były niewygodne we wszystkim: w myciu, czesaniu i spinaniu. Czasami dosłownie wyszarpywałam je sobie, aby móc je rozczesać. Co z tego, że wyglądały ładnie skoro bardzo źle mi się z nimi współpracowało? To był główny powód, dzięki któremu podjęłam decyzje o cięciu. Nie było ono drastyczne, jednak zauważalne i odczuwalne. Końcówki zostały rozjaśnione, co jest widoczne na zdjęciu, jednak nie widać, niestety, refleksów. Kolor też wyszedł dziwny, więc wrzucam poniżej zdjęcia z telefonu, które lepiej oddają kolor moich włosów.
Od lewej: zaraz po ścięciu, ułożone i wysuszone na szczotce/sierpień, wysuszone bez pomocy suszarki/wrzesień i z pomocą suszarki/ październik
Jeżeli chodzi o pielęgnację, zaczęłam je częściej kremować, o czym pisałam jakiś czas temu. Dobrym patentem, na kremowanie włosów, jest wcześniejsze ich zmoczenie, a następnie nałożenie kremu. Dzięki temu nie szarpiemy włosów i możemy równomiernie rozłożyć kosmetyk. Nakładam też znacznie więcej olejku na końcówki, żeby uniknąć szybkiego przesuszenia i ponownego pójścia pod nożyczki.
Cały czas kusi mnie, aby bardziej je skrócić, a równocześnie wzdycham wciąż do długich włosów. Na razie zostaję przy takiej długości a później zobaczymy, na pewno się o tym dowiecie.
W jakiej długości Wy najlepiej się czujecie? Napiszcie mi, jaką macie obecnie i czy zmieniłybyście coś w swojej fryzurze!
Też marzył mi się long bob, ale na moich włosach (falowanych) nie wyglądał dobrze tzn. na pewno nie tak jak na zdjęciach w necie.
OdpowiedzUsuńWe wtorek wybieram się na fryzjera i jeszcze nie wiem co z nimi teraz zrobię.
Ja też mam falowane włosy i obawiałam się tego, jak będą się układać. Jednak to, że zyskałam na objętości jest dla mnie ważniejsze :D
UsuńWłosy przeszły super zmianę i wyglądają świetnie )
OdpowiedzUsuńDziękuję!
Usuńteż podobają mi się takie cięcia :) ale obecnie jestem na etapie zapuszczania włosów :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Obyś wytrwała :D
UsuńHej, powiem Ci szczerze, ze byłoby Ci super w krótszych, takich jak na fotach z pinteresta. Lepiej niz w długich! Wydajesz sie byc stworzona do long boba :) tylko musialabys je zawsze modelowac, najlepiej lokowka... Ja bym stchorzyla i tez bym nie sciela, ale takie posrednie dlugosci sa najmniej ciekawe :(
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! No właśnie z tym modelowaniem byłby problem, operowanie lokówką albo suszarką i szczotką jednocześnie jest dla mnie zbyt skomplikowane :D
Usuń